środa, 30 grudnia 2015

Babeczki bezglutenowe z aromatem cytrusów


Po Świętach wszyscy są najedzeni. Zwłaszcza jak nadarzają się inne okoliczności w okresie świątecznym jak u mnie tego roku. W tym roku znajomi zaprosili mnie na Sylwestra. Prócz miksu ciasteczek, które są zawsze mile widziane na wszystkich imprezach zaplanowałam upiec coś lżejszego (choć z pozoru;). Babeczki te co prawda zawierają masło i cukier, ale za to pozbawione są glutenu. Bardzo lubię bezglutenowe wypieki i zachwycam się nimi za każdym razem kiedy wypróbuję coś nowego.

Przy okazji pragnę życzyć wszystkim Szczęśliwego Nowego Roku i udanej zabawy w Sylwestra!
Spędźcie go miło bez względu na to czy gdzieś wyjdziecie czy zostaniecie w domu.

Oryginalny przepis znajduje się tutaj: babka piaskowa bezglutenowa
Ja dodałam skórkę z cytryny i pomarańczy.
Użyłam mąki ziemniaczanej i pełnoziarnistej ryżowej (pół na pół).
Zamiast babki upiekłam 18 babeczek w formie na muffinki.
Do kilku dorzuciłam mleczną czekoladę (właściwie czekoladki gwiazdki Milky Way)

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Ciasteczka spiralki


Tęsknię za pieczeniem.
Po kilku dniach świąt, mając w zapasie jeszcze trochę makowca, ciasteczek i sernika z wesela mojego Kuzyna ja poczułam chęć upieczenia ciasteczek.
Przecież ciasteczka szczelnie zapakowane postoją... ;)
Kobieta musi być gotowa w każdej sytuacji. I w każdej sytuacji musi mieć zapas ciasteczek.

Po raz pierwszy ciastka w podobnej wersji widziałam jakieś 6-7 lat temu. Kuzynka na ferie przywiozła mi książkę z deserami, w których główną rolę grała czekolada.
Później natknęłam się na kilka podobnych. Dzisiaj postanowiłam wypróbować TEN. Zrobiłam z połowy porcji i dodałam nieco wody różanej.


Ciasteczka są bardzo kruche i wspaniale pachną.
Proste, szybkie i efektowne.
  • 80 g masła, miękkiego
  • 3 łyżki cukru pudru
  • 1 łyżeczka wody różanej
  • 1 łyżka Nutelli
  • 1 czubata łyżeczka kakao
Wszystkie składniki (oprócz Nutelli i kakao) zagnieść w kulę.
Podzielić na dwie części i do jednej dodać Nutellę i kakao.
Przełożyć owinięte w folię do lodówki, aby się schłodziły i można było bez trudu rozwałkować.
Przełożyć na stolnicę i rozwałkować na dwa prostokąty (lub elipsy) i nałożyć jeden na drugi.
Zawijać jak struclę.
Owinąć w takiej formie folią spożywczą i schłodzić.
Po schłodzeniu kroić na plasterki około 5 mm i wykładać na blaszkę zabezpieczoną papierem do pieczenia.
Piec przez 10-12 minut w 170 stopniach.


czwartek, 24 grudnia 2015

Strucla makowa, czyli figa z makiem


Trochę może za późno, ale może komuś się przyda.
Jak nie w tym roku to na następny :)
To naprawdę świetny przepis.
Znalazłam go kilka lat temu gdzieś w Internecie, ale nie jestem w stanie podać źródła, bo przepisałam tradycyjnie do zeszytu. Minimalnie zmodyfikowałam i teraz się z Wami dzielę.
Polecam!

P.S.: Figa z makiem nabiera sensu. Właściwie to mak z figą ;)

/Składniki na 2 duże/3 mniejsze strucle:/
  • 450 g mąki pszennej
  • 20 g świeżych drożdży/odpowiednia ilość suszonych
  • 130 ml ciepłego mleka
  • 100 g cukru pudru 
  • 1 łyżka cukru z wanilią
  • 4 żółtka (jedno białko należy zachować do masy makowej)
  • 150 g miękkiego masła

Drożdże zalać letnim mlekiem i dodać łyżkę cukru (jeśli są świeże to dodać łyżkę mąki i zaczekać aż zaczyn zacznie pracować).
Mąkę wsypać do miski, zrobić w niej wgłębienie i wlać rozczyn.
Dodać pozostałe składniki i wyrobić gładkie ciasto.
Misę z ciastem przykryć czystą lnianą ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce na 1,5-2 godziny, aż podwoi swoją objętość.

W tym czasie przygotować masę makową:
  • 250 g maku
  • 75 g cukru 
  • 1 łyżka miodu
  • 1 łyżka masła
  • bakalie (ok. 150 g)*
  • 1 białko
*u mnie suszone figi, żurawina, morele, rodzynki i orzechy włoskie

Mak opłukać na sicie, wstawić do garnka, zalać gorącą wodą (tyle, aby przykryła mak) i zagotować.
Pogotować przez kilka minut, mieszając (najlepiej do momentu aż nie będzie już wody).
Odstawić do ostygnięcia pod przykryciem.

Mak zemleć w maszynce na małych oczkach 4 razy (pierwsze 2 razy sam a następne z bakaliami).
W garnuszku rozpuścić masło z miodem i cukrem. Połączyć z makiem.
Ubić pianę z białka na sztywno.
Dodać do maku i wymieszać wszystko razem.

***

Wyrośnięte ciasto podzielić na 2 lub trzy części.
Każdą z nich rozwałkować na prostokąt minimalnie dłuższy niż blachy, w którym będą pieczone strucle.
Mak rozsmarować dokładnie na każdym prostokącie, zostawiając około 3 cm po bokach.
Zawinąć strucle do środka wzdłuż dłuższego boku, by zabezpieczyć farsz przed ucieczką ;)
Zwijać strucle wzdłuż dłuższego boku i przełożyć każdą strucle do blachy wyłożonej papierem do pieczenia. Można zrobić to na kilka sposobów:
1) upiec na jednej dużej blaszce, układając ciasta obok siebie
2) upiec w 2-3 osobnych keksówkach
3) upiec w wysmarowanej masłem formie z kominem

Ciasta posmarować roztrzepanym z odrobiną wody żółtkiem.

Piec w 180 stopniach około 50 minut.


Ja upiekłam dwie strucle w keksówkach (jedną w większej, drugą w mniejszej).
Każdą z nich polukrowałam lukrem cytrynowym, aby dłużej zachowały świeżość.

środa, 23 grudnia 2015

Wesołych Świąt


Jutro Wigilia Bożego Narodzenia, która mam nadzieję dla każdego jakkolwiek spędzona będzie pełna radości, optymizmu i samych pyszności. Niech czas Świąt będzie dobrym pretekstem, aby ze sobą porozmawiać, przebywać, wypić kawę, wyjść na spacer... Przeżyjcie te Święta jak lubicie i jak sobie życzycie. Nie pędźcie i nie dajcie się stłamsić przygotowaniami.


Wesołych Świąt!


poniedziałek, 21 grudnia 2015

Korzenne ciasteczka

Bez żadnych udziwnień :)
Proste, szybkie, kruche, korzenne.
Można im nadać dowolny kształt a nawet odbić wzorek ze stempelków lub nadać wzór magicznym wałkiem (jak ja).
Nie była bym sobą, gdybym nie podjęła próby upieczenia z tego ciasta spodów do szarlotek w wersji mini. Tym bardziej, że korzenie zachęcały. I zachęciły!
Wyszły obłędnie!
Przepis z opakowania przyprawy do ciasteczek korzennych firmy Kamis (nie jestem sponsorowana przez żadną firmę).
  • 300 g mąki
  • 200 g masła
  • 100 g cukru pudru
  • 2 żółtka
  • 1 opakowanie (20 g) przyprawy korzennej do ciasteczek (myślę, że każda inna też będzie się nadawać)

    Z podanych składników zagnieść ciasto i wstawić do lodówki na około 45 minut.
    Schłodzone ciasto rozwałkować na grubość 0,5 cm i wyciąć foremkami ciasteczka.
    Piec w temperaturze 210 stopni około 12-15 minut.

czwartek, 17 grudnia 2015

Gwiezdne ciasteczka na PRZEBUDZENIE MOCY


Czy moc jest z Wami?
Myślę, że każdy już wie co się ma wydarzyć OSIEMNASTEGO GRUDNIA już od jakiegoś czasu (chyba wakacji). Bez względu na to czy jest fanem Gwiezdnych Wojen czy nie. Nikogo nie ominie szał wszystkiego co z kultową serią związane. Począwszy od galerii handlowych, reklam na ulicach, w Internecie... Wszędzie.

Do lutego ubiegłego roku mój stosunek do Star Wars był obojętny. Coś tam pamiętałam, coś tam oglądałam... Nie bardzo kojarzyłam.
W trakcie ferii zimowych obejrzałam wszystkie części (za namową Mojego Chłopaka) i się zachwyciłam.

Postanowiłam zlepić coś z okazji zbliżającej się premiery.
To mało słodkie ciasteczka, które będą wspaniałym łakociem dla maluchów oraz wszystkich tęskniących czasem za dzieciństwem (kto pamięta gwiazdki Milky Way i chrupki kukurydziane?).
Urocze, żółto-złote ciasteczka z mleczną czekoladą, płatkami owsianymi i prażonym kokosem. Wspaniale pachną i smakują.
Przebudzenie Mocy warto połączyć ze zbliżającymi się Świętami i Gwiazdką :-)


/Składniki na jedną dużą blachę ciasteczek:/

  • 100 g masła, miękkiego
  • 3 łyżki brązowego cukru
  • 0,5 łyżeczki cukru z prawdziwą wanilią
  • 75 g mąki orkiszowej
  • 75 g mąki kukurydzianej
  • 0,5 szklanki płatków owsianych
  • 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1 jajko
  • 2 łyżki podprażonych wiórków kokosowych (na suchej patelni)
  • małe opakowanie gwiazdek czekoladowych Milky Way 

Wszystkie składniki oprócz gwiazdek zagnieść/zmiksować do połączenia składników.
Na wyłożonej papierem do pieczenia blaszce formować niewielkie kuleczki (wielkości orzecha włoskiego) i lekko je spłaszczać. Do każdej z nich lekko wcisnąć jedną gwiazdeczkę.

Piec w 170 stopniach około 12 minut (aż się lekko zezłocą).

piątek, 11 grudnia 2015

Babeczki czekoladowo-piernikowe z suszonymi śliwkami i imbirem


Bardzo lubię cynamon! Z imbirem już gorzej, ale... są wyjątki ;)

Kilka lat temu zauważyłam ten przepis u Liski na blogu. (Ciężko było nie zauważyć, skoro zaczytywałam się każdym postem, który napisała.) Nie wiem dlaczego aż tak długo zwlekałam z upieczeniem go, ale nie jest to jedyny przepis, który czekał i się doczekał. Jest jeszcze masa do wypróbowania, którą będę się dzielić :)

Dzisiaj postanowiłam go upiec.
Miałam wszystko co potrzebne, więc zrobiłam.
Zamiast ciasta w formie na muffinki.
W ten oto sposób powstały CZEKOLADOWO-PIERNIKOWE BABECZKI z suszonymi śliwkami i kandyzowanym imbirem.

Przepis cytuję za autorką //z moimi zmianami*/:

120 g czekolady // dałam 100
120 g masła
120 g miodu
 80 g cukru // dałam 8 łyżeczek zwykłego, białego cukru
150 g mleka
200 g mąki pszennej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki przyprawy do piernika
1 łyżeczka imbiru // dałam łyżkę przyprawy korzennej
1 łyżeczka cynamonu // j.w 
100 g miękkich suszonych śliwek, drobno posiekanych
40 g kandyzowanego imbiru (opcjonalnie), posiekanego
2 jajka
1/2 słoika dżemu śliwkowego lub truskawkowego (ok. 120 gramów) // u mnie truskawkowy 
Czekoladę, masło, miód i cukier umieścić w garnku. 
Roztopić. Dodać mleko. Odstawić do ostygnięcia. 
Jajka roztrzepać w miseczce. Połączyć z ostudzoną masą.
W dużej misce połączyć mąkę z przyprawami i proszkiem do pieczenia. Połączyć z masą. Dodać drobno posiekane śliwki, dżem i imbir kandyzowany.
Podłużną keksówkę o długości 26-28 cm posmarować masłem, oprószyć tartą bułką. Wlać ciasto.* // foremke na muffinki wyłożyć dwunastoma papilotkami.
Wstawić do piekarnika nagrzanego do 160 st C. Piec 60 minut. // ja piekłam 25 minut w 200 stopniach
Ostudzić w foremce.
Po ostudzeniu zawinąć w plastikową folię spożywczą. // nie zawijałam :)
Najlepiej smakuje następnego dnia.
Smacznego!


*Mnie ciasta wystarczyło na 12 babeczek

wtorek, 8 grudnia 2015

Piernik miodowy z Sherry


Będąc w liceum szukałam przepisu na piernik, który poleży, będzie miał miód (bo co to za piernik bez miodu?!), będzie wilgotny i każdemu posmakuje.

W takiej sytuacji trudno o lepszy przepis niż ten.
Wino można zastąpić jakimkolwiek innym napojem (np. piwem).
Można też użyć wody, jednak wtedy może być mniej słodki (jednym będzie to odpowiadać, inni będą musieli wodę nieco osłodzić).
Można też po prostu ciasto polukrować, polać czekoladą, posypać cukrem pudrem.
W tym przepisie wiele można ;)

Dodatkowym plusem jest to, że nie potrzeba miksera. Łyżka/widelec/WARZECHA :D w zupełności wystarczą. Można się wspomóc trzepaczką balonową, ale nie ma takiej potrzeby.

Polecam na święta i okres przedświąteczny tym bardziej!

Zainspirowałam się tym przepisem na ŻYDOWSKIE CIASTO MIODOWE.
  • 1 szklanka słodkiego Sherry 
  • 1 szklanka oleju
  • 2,5 szklanki mąki (u mnie pół na pół pszenna z orkiszową razową)
  • 1 łyżeczka sody
  • 1 łyżeczka przyprawy do piernika (lub więcej, jeśli jest mało intensywna)
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 0,5 szklanki miodu
  • 3 jajka
  • garść posiekanych orzechów (u mnie włoskie)
  • jabłko, obrane i pokrojone w kostkę (można pominąć, wówczas ciasto postoi dłużej)

    Rozgrzać piekarnik do 180 stopni C.
    Dwie keksówki (większą i mniejszą) wyłożyć papierem do pieczenia.
    Mokre składniki (olej, jajka, Sherry, miód) wymieszać do połączenia.
    Powoli, stopniowo dosypywać mąkę wymieszaną z przyprawami i sodą oczyszczoną.
    Na końcu dodać drobno posiekane orzechy i ciasto przelać do form.
    Opcjonalnie dodać posiekane i pokrojone w kostkę jabłko, delikatnie wciskając (ciasto nie będzie zbyt gęste).

    Piec do suchego patyczka (w oryginale około 50 minut mniejsze ciasto, większe 1 godzinę i 15 minut). U mnie zajmuje to około 45 minut.

    UWAGA!
    Ciasto można upiec w jednej większej formie lub jako babeczki w formie na muffinki.


piątek, 4 grudnia 2015

Herbatniki z gryką, proste


W tym roku listopad u mnie zdominowała mąka gryczana.
Początek grudnia też witam ciasteczkami z jej dużym dodatkiem.
Ciasteczka są pyszne! Nie za słodkie, klasyczne herbatniki z wyjątkowym posmakiem mąki gryczanej. Można je posypać cukrem, polać czekoladą lub pozostawić bez żadnych dodatków.

To przepis z Magazynu Kuchnia, który wycięłam i wkleiłam do zeszytu kilka lat temu.




*Do ciasta użyłam 120 g cukru pudru
*część ciasteczek posypałam grubym cukrem trzcinowym

niedziela, 29 listopada 2015

Orzechowe pierniczki


Z roku na rok staram się wypróbować przynajmniej jeden nowy przepis na pierniki.
Bywało różnie. Zdarzały się twarde jak kamień, które nigdy nie zmiękły. Były te, które potrzebują poleżeć kilka tygodni, aby stały się zjadliwe.

W miarę doświadczenia w pierniczeniu doszłam do wniosku, że najlepsze są te pierniczki, które w swoim składzie mają orzechy lub migdały. Lepiej łapią wilgoć, są pyszne i mają piękną strukturę. Nie trzeba ich nawet lukrować, są tak urocze. Nadają się do zjedzenia od razu po ostudzeniu.
Co odważniejsi próbują ich na ciepło, jednak nie polecam tym, których układ pokarmowy jest wyjątkowo wrażliwy ;)

Dzisiaj rozpoczynamy Adwent.
Jest to dobry pretekst, aby podzielić się z Wami moim najnowszym i jak dotąd najlepszym przepisem na korzenne, mięciutkie, wilgotne pierniczki. Bez dodatku tłuszczu cukru, na SAMYM MIODZIE.

Rozpocznijmy CZAS OCZEKIWANIA.
Możecie je upiec,  nawlec na kordonek i zamknąć w słoju.
Symbolicznie mogą zaczekać do Bożego Narodzenia a nawet posłużyć za KALENDARZ ADWENTOWY. Po co kupować swoim pociechom czekoladki, w których zazwyczaj aż roi się od chemii i syntetycznych aromatów (identycznych z naturalnymi).
To także wspaniały prezent dla bliskich.

Upieczcie pierniczki!
Będzie pięknie, aromatycznie, zdrowo i wesoło!

Zainspirowana tym przepisem.
  • 200 g miodu (130 ml)
  • 200 g zmielonych migdałów/orzechów
  • 100 g mąki pszennej
  • 0,75 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 100 g posiekanych orzechów/migdałów
  • 1 jajko
  • przyprawa korzenna
  • skórka otarta z pomarańczy
  • łyżka rumu
+mąka do podsypywania

Miód z przyprawą, rumem i skórką pomarańczową podgrzać w kąpieli wodnej i ostudzić.
W dużej misie umieścić zmielone orzechy/migdały, mąkę z sodą i wymieszać.
Dodać ostudzony miód, i jajko.
Zmiksować.
Dodać posiekane orzeszki/migdały.
Miskę owinąć szczelnie folią i odstawić do lodówki (najlepiej na całą noc).

Schłodzone ciasto wyjąć i rozwałkować na podsypanej mąką stolnicy na grubość około 6-7 mm.
Wykrawać ciasteczka.
Polecam zrobić dziurki (np. grubszą końcówką patyczków do szaszłyków), aby móc zawiesić pierniczki na choince.
Piec w 180 stopniach przez około 10 minut na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.
Ostudzić.

środa, 25 listopada 2015

Ciasteczka gryczane z mleczną czekoladą


Przeglądając piny kilka miesięcy temu wpadłam na ten przepis.
Ostatnio wpadłam w szał pieczenia tzw. "icebox cookies", czyli ciasteczek, które się zagniata, formuje w wałeczek i chłodzi w lodówce przed upieczeniem. Idealna metoda dla studentów (czyli dla mnie), pracujących i wszystkich, którzy wracają późno do domu a chcieli by coś upiec częściej niż raz w tygodniu. Nie warto narzekać na brak czasu. Najlepiej się zabrać za dobrą organizację i ten przepis z pewnością to ułatwi. Bierzcie i pieczcie :)

/Dwie blachy ciasteczek/

  • 1,25 szklanki mąki gryczanej
  • 1,5 szklanki mąki pszennej
  • 170 g masła, posiekanego na drobne kawałeczki
  • 0,75 szklanki cukru pudru
  • 1 jajko
  • szczypta soli
  • tabliczka mlecznej czekolady, dobrej jakości

Wszystkie składniki zagnieść ze sobą (jak w przypadku kruchych ciasteczek).

Następnie (podobnie jak w przypadku CIASTECZEK Z ŻURAWINĄ oraz CIASTECZEK MOKKA) uformować wałeczek/prostokątny blok i owinąć folią spożywczą.
Schłodzić w lodówce (najlepiej przez całą noc).

Dużą blachę wyłożyć papierem do pieczenia.
Zimne ciasto pokroić na 3-4 milimetrowe ciastka i wykładać na blaszce.
Piec w 170 stopniach około 10-12 minut.

niedziela, 22 listopada 2015

Babeczki gryczane z orzechami i czekoladą (bezglutenowe)



Mąka gryczana zdobyła moje kubki smakowe!
Odkąd pamiętam lubię kaszę gryczaną, co budziło zdziwienie wielu osób (szczególnie mojej mamy, która nie przepada). Kilka lat temu po raz pierwszy kupiłam mąkę gryczaną, aby wypróbować przepis na herbatniki, który znalazłam w magazynie KUCHNIA. Pomysł na te babeczki zaczerpnęłam kilka lat później, także z wyżej wymienionego magazynu.
W oryginale to ciasto z nieco większą zawartością czekolady. Ja postanowiłam upiec babeczki, dzięki czemu łatwiej jest mi się podzielić :)

Polecam gorąco.

NIE ZAWIERAJĄ GLUTENU!


/14 babeczek/tortownica o średnicy 20 cm/

  • 100 g ciemnej czekolady  (użyłam bez zawartości cukru; w oryginale 170 g)
  • 120 g masła
  • 4 jajka
  • 100 g cukru
  • 80 ml jogurtu naturalnego
  • 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego (zastąpiłam moim ulubionym rumem waniliowym)
  • szczypta soli
  • 60 g mąki gryczanej
  • 60 g zmielonych orzechów laskowych (zastąpiłam włoskimi)

Czekoladę siekamy i roztapiamy wraz z masłem w kąpieli wodnej, zdejmujemy z ognia, studzimy.
Ucieramy żółtka z połową cukru, jogurtem, wanilią i solą.
Mieszamy z czekoladą i masłem, dodajemy mąkę gryczaną i mielone orzechy.
Ubijamy białka z resztą cukru na sztywną pianę i porcjami dodajemy do masy czekoladowej.
Napełniamy ciastem natłuszczoną i wyściełaną pergaminem tortownicę (foremki na papilotki), pieczemy 25-30 minut w 180 stopniach (babeczki nieco krócej).

Studzimy 10 minut w formie, wyjmujemy, kroimy na porcje, gdy całkowicie ostygnie.

środa, 18 listopada 2015

Chlebek bananowy z suszonymi śliwkami


W temacie chlebków i ciast bananowych jestem dość obeznana :) Najwyższa pora, aby zamieścić jakiś tutaj.

Pierwszym jaki wypróbowałam był klasyczny, aromatyczny i miękki chlebek Sophie Dahl. Jest wspaniały. Często gościł na moim stole i na pewno nie raz do niego powrócę. Kiedy go upiekłam nie poprzestałam na poszukiwaniach i tak do dnia dzisiejszego, jeśli widzę interesujący przepis na ciasto z dodatkiem bananów, prędzej czy później je wypróbuję.

Przepis poniżej to zdecydowanie bardziej chlebek niż ciasto. Jest konkretny, mało słodki i bogaty w zdrowe składniki. Śmiało można go potraktować jako śniadaniową alternatywę, przekąskę na drugie śniadanie, podwieczorek, kolację. To propozycja Agnieszki Maciąg, którą jakiś czas temu znalazłam w miesięczniku URODA ŻYCIA. Cytuję i polecam gorąco!

/10-12 porcji:/

  • 1 i 3/4 szklanki mąki
  • 0,5 szklanki zmielonego siemienia lnianego
  • 2 dojrzałe banany, obrane i rozgniecione na papkę
  • 3/4 szklanki pokrojonych suszonych śliwek bez pestek
  • skórka stara z 1 dobrze sparzonej i wyszorowanej cytryny (pominęłam)
  • 3/4 szklanki cukru trzcinowego (dałam pół)
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 2 jajka
  • 3/4 szklanki oleju z pestek winogron (dałam rzepakowy)
  • szczypta soli


Nagrzej piekarnik do 180 stopni.
Siemię lniane możesz zemleć w młynku, by miało konsystencję mąki.
Foremkę do pieczenia o wymiarach 30x11 cm (klasyczna keksówka) posmaruj obficie masłem i posyp tartą bułką (ja używam do tego otrębów).
Zmieszaj ze sobą w dużej misce: mąkę, zmielone siemię lniane, cukier, cynamon, proszek do pieczenia, sodę oraz sól.
W mikserze na wolnych obrotach wymieszaj jajka oraz olej (ja zrobiłam wszystko łyżką i widelcem).
Dodaj rozgniecione banany, skórkę z cytryny oraz wszystkie suche składniki.
Mieszaj, aż uzyskasz jednolitą konsystencję ciasta. Na końcu dodaj pokrojone śliwki i całość ponownie wymieszaj.
Ciasto przełóż do foremki. Piecz w piekarniku na środkowej półce przez 55-60 minut. Przed wyjęciem sprawdź specjalnym patyczkiem, czy ciasto jest w środku suche. Jeśli nie, to przykryj je z wierzchu folią aluminiową, by się nie przypaliło, i piecz tak długo, aż będzie gotowe.

*Agnieszka Maciąg poleca go z masłem albo powidłami własnej roboty.

czwartek, 12 listopada 2015

Ciasteczka otrębowe z figami i czekoladą



Te ciasteczka to jest przebój! Są zdrowe, pyszne, aromatyczne i można je potraktować jako alternatywę dla drugiego śniadania. Idealne na tę porę roku, kiedy energii potrzeba każdemu kto powoli zapada w sen zimowy ;) Do kubka gorącej kawy lub herbaty. Świetnie sprawdzą się na uczelnie, do szkoły, pracy. Zainspirowałam się tym przepisem i na jego podstawie upiekłam już masę różnych wersji. Podaję moją ulubioną.


           /2 duże blachy ciasteczek:/
  • 0,5 szklanki suszonych fig, posiekanych
  • 0,5 szklanki gorącej wody
  • 0,75 szklanki mąki owsianej (lub innej razowej)
  • 0,25 szklanki mąki pszennej
  • 0,5 łyżeczki sody oczyszczonej
  • cynamon (do smaku)
  • 100 g masła, miękkiego
  • 0,5 szklanki cukru trzcinowego
  • 1 jajko
  • 0,25 szklanki płatków owsianych
  • 1 szklanka otrębów pszennych
  • 0,25 szklanki ciemnej czekolady, posiekanej
  • 0,5 szklanki dmuchanej pszenicy (u mnie z melasą/można zastąpić granolą)

    Suszone figi zalać gorącą wodą i odstawić aż zmiękną (około 10 minut).
    Odcedzić z wody.
    Masło utrzeć wraz z cukrem, dodać jajko i zmiksować.
    Stopniowo dodawać mąkę wymieszaną z sodą i cynamonem, płatki owsiane, otręby, pszenicę.
    Na końcu dodać figi i czekoladę.
    Dokładnie wymieszać.

    Ciasto owinąć folią i przełożyć do lodówki na około dwie godziny (może na nas poczekać w tym stanie 2 dni).

    Wyjąć, formować kulki wielkości orzecha włoskiego, lekko spłaszczać i wykładać na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia.

    Piec około 12 minut w 180 stopniach.

sobota, 7 listopada 2015

Tiramisu


Nie wiem jak to możliwe, że dopiero teraz pojawia się ten wpis.
Tiramisu to jeden z moich ulubionych deserów i uważam, że każdy koniecznie musi spróbować (najlepiej zrobić samemu, albo zjeść włoskie, prawdziwe).
Dlaczego?
Dlatego, że musi spełniać kilka kryteriów, aby smakowało właściwie.
Po pierwsze MASCARPONE! Nie żadne serki kremowe o słonawym posmaku, nie twaróg ani nie serek homogenizowany (tak, tak też robią!).
Po drugie ZÓŁTKA a nie śmietanka kremówka! Porządnie sparzone żółtko jest bezpieczne. Bez żółtka nie ma tiramisu i kropka.
Po trzecie KAKAO (ja zawsze polecam to z wiatraczkiem;). Koniecznie gorzkie kakao. Robiłam też wersję z czekoladą, ale to już nie to samo. Kakao musi być.
Resztę (tzn. biszkopty, kawę i alkohol) trzeba wybierać po prostu dobrej jakości. Jeśli będziemy się tym kierować tiramisu będzie smaczne.

Spotkałam się już z różnymi wersjami. Kiedy po raz pierwszy w życiu zjadłam tiramisu w sieciowej kawiarni to nie byłam zachwycona. Wręcz przeciwnie, stwierdziłam, ze nigdy więcej.
Kolejne podejście było już w domu. Postanowiłam, że zrobię sama. Zasugerowałam się opakowaniem serka mascarpone, które zalecało użycie śmietanki kremówki i.. znowu się zawiodłam.Pewnego razu kupiłam lody w pudełeczku o smaku tiramisu i stwierdziłam, ze coś musiało być nie tak za każdym razem kiedy jadłam je poprzednio. Gałkowe też były zazwyczaj niczego sobie. Drążyłam dalej :) W końcu jak coś ma w sobie kawę to nie może tak być, żeby było niedobre. Szukałam przepisów w Internecie i znalazłam! I na tiramisu i na naleśniki z kremem tiramisu. Modyfikowałam, próbowałam, z białkami, bez białek, z mniejszą i większą ilością żółtek. Teraz już wiem, że nie liczy się ilość a jakość.

Dla mnie ważne, tiramisu nie było za mdłe (nie może być niesłodkie ani za słodkie). Nie lubię też zbyt mocno nasączonych biszkoptów i za dużo alkoholu. Takie prezentuję tutaj:

/5 pucharków lub niewielkie naczynie/ 
  • 250 g serka mascarpone 
  • 2 żółtka 
  • 2,5 łyżki cukru pudru
  • małe opakowanie biszkoptów (typu lady fingers)
  • kakao dobrej jakości
  • filiżanka mocnej kawy 
  • 1 łyżka likieru amaretto/rumu (można więcej) 

Kawę lekko ostudzić i dolać do niej likieru.
Do pucharków lub naczynia na spód wyłożyć biszkopty.
Za pomocą łyżeczki do herbaty delikatnie nasączać je mieszanką kawowo-alkoholową (niektórzy sugerują, aby biszkopty moczyć w kawie, ja wolę robić to ostrożnie)
Żółtka utrzeć z cukrem pudrem na puszystą masę (można umieścić miskę nad garnkiem z parującą wodą, wówczas będzie jeszcze bezpieczniej).
Następnie bardzo delikatnie do masy z jajka i żółtek wmieszać serek mascarpone.
Przełożyć po łyżce masy na nasączone biszkopty i posypać kakao.
Powyższą czynność powtórzyć.
Przełożyć do lodówki i schłodzić (najlepiej całą noc).
Gotowe :)

W lecie można udekorować tiramisu owocami (polecam jagodowe).