Dwa lata temu piekłam namiętnie te ciasteczka, odkąd Mój Chłopak pochwalił, że pięknie pachną :D
Wtedy upiekłam je na plenerową imprezę, a konkretnie na festiwal, na którym zajadaliśmy się nimi.
Przyznam, że kierowałam się kwestią braku jajek w przepisie, bo akurat nie miałam swoich własnych, a sklepowymi się lekko brzydzę.
Kilka razy upiekłam zgodnie z przepisem. Kombinowałam trochę i doszłam do wniosku, że są wystarczająco słodkie z samym miodem. Zmieniają jedynie lekko konsystencję, ale wiem, że i miękkie ciasteczka mają swoich "wyznawców".
Gorąco zachęcam do wypróbowania tego przepisu.
Zainspirowana TYMI CIASTECZKAMI
/około 30 sztuk:/
- 120 g masła
- 160 g mąki pełnoziarnistej (ja najczęściej używam orkiszowej)
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- *opcjonalnie: 0,5 łyżeczki przyprawy korzennej (u mnie do kaw i deserów)
- 4 łyżki miodu
- 4 łyżki płatków migdałowych, połamanych
- 4 łyżki suszonej żurawiny/rodzynek
- 2 łyżki suszonej moreli/daktyli/fig**
**bakalii daję "na oko";)
WSZYSTKIE SKŁADNIKI POWINNY BYĆ W TEMPERATURZE POKOJOWEJ.
Masło, miód i przyprawę zmiksować na gładką, jednolitą masę.
Dodać mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia, zmiksować.
Dosypać bakalie i połączyć.
Wykładać na blachy wyłożone papierem do pieczenia, tworząc pożądanej wielkości ciasteczka, lekko spłaszczając (konsystencja ciasta w dużej mierze zależy od rodzaju miodu).
Piec w 190 stopniach C około 12-15 minut.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz