Można by mnożyć ilość przepisów na tego typu ciastka i za każdym razem uzyskać coś innego. To jedne z tych, którymi się zajada Ciasteczkowy Potwór :)
Próbowałam już wielu kombinacji i korzystałam z różnych źródeł.
Mogą być z mąki pszennej (wyjdą bardziej zbite), razowej, zastąpić część mąki zmielonymi orzechami/migdałami, powrzucać ulubione dodatki zamiast części czekolady (ewentualnie z niej całkiem zrezygnować). Pomysłów i przepisów jest mnóstwo. Efekty są zadziwiające. Zmieniając jedną rzecz w przepisie można otrzymać coś diametralnie różniącego się w smaku, konsystencji, aromacie i wyglądzie. Czary... :)
Ja (jako osoba uwielbiająca niemal wszystko co kawowe) opracowałam przepis na lekko chrupiące, orzechowo-kawowe ciasteczka z kawałkami czekolady. Z tej ilości składników otrzymałam dwie duże blachy.
- 50g mielonych orzechów laskowych (można zastąpić migdałami)
- 130g mąki orkiszowej (razowej)
- 100g cukru trzcinowego
- 100g masła (zimnego, pokrojonego na kawałki)
- 1 łyżka kawy (nie rozpuszczalnej!)
- 1 jajko
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 50g gorzkiej czekolady, posiekanej na drobne kawałki
Masło utrzeć na małych obrotach, powoli wsypując cukier.
Dodać jajko i kawę.
Cały czas ucierając powoli dodawać mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia.
Kiedy składniki się połączą, dodać posiekaną czekoladę.
Misę z ciastem szczelnie owinąć folią i schłodzić w lodówce przez minimun dwie godziny.
Po schłodzeniu: piekarnik nagrzać do 170 stopni* a dwie duże blachy wyłożyć papierem do pieczenia i wykładać na nie ciasto (można się wspomów dwoma małymi łyżeczkami/niewielkimi łyżkami do lodów), zachowując dośyć duże odstępy między ciastkami.
Piec około 12 minut, nie przejmując się tym, że początkowo ciasteczka będą miękkie, stwardnieją po ostudzeniu.
*Ja nie posiadam piekarnika z regulacją temperatury i piekę na wyczucie. Kiedy brzegi zaczynają zmieniać kolor na złoty to znak, że ciastka są gotowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz